poniedziałek, lutego 25, 2008

wróć do domu

marząc na głos...


bezkresna otwartość i uczucie, że (jak zawsze - prawie) wszystko można danej, niekoniecznie maksymalnie wyjątkowo wypasionej wewnętrznie i uczuciowo w stosunku do nas, osobie powiedzieć, polega na przekonaniu co do słuszności swych czynów i myśli w ich jedynym życiowym momencie. zakładając prawdziwość powyższego, wykmina (brzydko) jest, między innymi, poniższa. zawsze działać tak, by sobie nie móc niczego zarzucić w przyszłości.


szeroko. i bez tłumaczeń... bo już ziewam.

tyrant

nie wybielaj mnie.


zakamarki duszy. podobno każdy je ma. mowa o ciemnych, cichych do czasu, kącikach niewiadomego. w innej, konkretnej osobie trzeba je zrozumieć. jak wszystko inne. wyjść naprzeciw? nie martw się, widzę w ciemności wyśmienicie. przestraszyć mogą mnie tylko raz. potem mogę się bać tylko stale. omijać? nie ja. ale przecież wszystko można oswoić... to były jego ostatnie słowa.


też je mam.

niedziela, lutego 24, 2008

gimme friction, baby!

naturalna kolej rzeczy.


gdy coś się dzieje z ukochaną osobą. możliwość straty, różne losowe i nielosowe przyczyny, myśli wielkie i małe. gdy niepokój naciera, co się dzieje? stres. skurcz żołądka. idzie w górę. do płuc. ciężko się oddycha. serce musi się bardziej przyłożyć.


przez serce do żołądka. potem odwrotnie.

piątek, lutego 22, 2008

gdzie ta logika?

myślenia w pewnym zakresie nie zmienię. chyba, że logiczne argumenty mnie przekonają.


być kolejnym głupcem podchodzącym, by zdobyć? i co potem? zero szans na przetrwanie dłuższego okresu. sztuczki są dobre na początek, podczas gdy przy moim podejściu istnieje potrzeba permanentnego czaru.


w jednym przypadku normalność musi być czymś ponadprzeciętnym. nie dla mnie. dla tego jedynego przypadku.

czwartek, lutego 21, 2008

bez

serce załamało
i płynie krwią białą
jak róża

bije coraz mocniej
przykrywa mnie nocny
nastrój

to ja, romantyk głupi
nie wszystko mam w dupie
struga uczuć

z martwych nieżywy wstał
zmienił miejsce bo bał
się

ja żywo w agonii
świat bez ceremonii
wkraczam

nie ja dla żyjących
martwi nie dla mnie
bo jak?

środa, lutego 20, 2008

"mam, v."

cause i'm on the outside.


o
glądam i oglądam. i sprawdzam co chwilę zmiany. brak. co 15 minut. co 10 minut. brak. momentami schodziłem poniżej pięciu minut. to chyba znaczy, że mi zależy.


kilka miesięcy jeszcze. a potem? się zobaczy.

środa, lutego 13, 2008

bang

moja wina.


.


e
nd of story.

wtorek, lutego 12, 2008

zakop0siem

łosoś ma do gejów mieszane uczucie:)


tatuaż.. miód? no bez przesady, ale w pewnym sensie delikatny. lilia. pierścionek. odzwierciedlenie duszy. szkoda. znów daleko. za. i co? nie smutek. żal bardziej. bo mój typ. i ten głos... zajebisty nosek.


a co z księżycem? brak internetu. nie przeszkadza w myśleniu.

wtorek, lutego 05, 2008

where'd you go

znać myśli nieswoje. trochę.


z jednej strony jedno, z drugiej drugie. czy prawda leży gdzieś pośrodku? szczerze? nie wiem. hamuję siebie sam, co nie jest dziwnym, zważając na historię. wygląda to, jakbym powoli tracił siły. nie, nie poddam się. nigdy. tylko regeneracja się przyda. a i odpowiedzi poznam. w czasie. byle odpowiednim.


za chwil kilka szaleństw dni czas. i dobrze. się oddalę.

sobota, lutego 02, 2008

ileż można?

do skutku. ważne jak.


niebo i piekło jest w tym samym, szerzej pojętym miejscu.


kopię, przekopuję się do czegoś lepszego.

perfect timing

dalej w rytm.


parapet wytrzyma? raz już wytrzymał. od początku wiedziałem, że pojedzie granatowy. może i był czarny, ciemnozielony. dla mnie był granatowy. nawet jeśli nie jechał. przynajmniej wiem, że w moim domu będę musiał mieć <i tu wstawka, bo właśnie przejechał :D (00:33)> okno. takie głupoty sprawiają mi przyjemność. głupi jestem. ale szczęśliwy w pewien sposób. no to mogę spokojnie się położyć i marzyć dalej. jak będę na nią patrzył siedząc w oknie... ona śpi.
do 03:00.


zdjęcia w muzyce. muzyka zawsze w uszach. niestety to tylko miniaturki...

piątek, lutego 01, 2008

w rytm kołysanki

lampka by się przydała.


rk w uszach. zapętlony. ile razy przeleci? a jak długo będę marzył, nim usnę? stawiam na dwie godziny, albo nawet do drugiej. to nie wyzwanie. to marzenia. uśmiech, prawda, dotyk. słyszę nawet, gdy nie mówisz... widzę...


noc, świt, czy dnia pełnia. cdn.