czwartek, marca 27, 2008

ilościowy wskaźnik jakości

"every little boy wants to go up to nail the doctor or the lawyer. somebody's got to nail the receptionist." :)


brakuje mi rozmowy o wszystkim i o niczym. i choć niektórym to się może wydawać dziwne.. jednocześnie brakuje mi ciszy.


it's not nail-the- recepionist time. tommorow i'm out awesomeing! :)

środa, marca 19, 2008

waga



c
odziennie obok
te same budynki
codziennie na
tych samych drogach

c
odziennie przed
tym samym obrazem
codziennie gdzieś
ci sami ludzie

codziennie nieświadomy
tych samych rzeczy
codziennie chcę
widzieć jej oddech

czwartek, marca 13, 2008

droga

forma jest pustką

budujesz własną łódź
na dachu domu
i choć wiesz, że jej nie zniesiesz na dół
i choć nie liczysz na wielką powódź
łódź własną budujesz

pustka jest formą

środa, marca 12, 2008

a miało być coś innego



d
laczego mnie
w czasie rozdzielasz
na kawałki spełniające i nie
założenia?

d
laczego mnie
na części rozdzierasz
i przybliżasz do sobie tylko znanych
wartości?

w
reszcie
dlaczego ja
daję się targać
pomiędzy
mną?

w
reszcie
dlaczego Ty
czytając pytania
wyłożonej spodziewasz się
odpowiedzi?

d
laczego ja
wiem?

b
o...

poniedziałek, marca 10, 2008

przyniesienie



b
yła szósta
wczesna godzina
życiodajne słońce już od chwil dłuższych kilku
magicznie rozjaśniało szare
miasto po nocy
grabieży, morderstw, gwałtów

o
no nigdy się nie przejmuje
czy ktoś
chce mieć humor
dobry
szuka
pocieszenia
nie ma na nie ochoty

j
edzie
i pierdoli wszystkich
równo
wszyscy dla niego
takie samo
...

w
nocy
po napaści
z niczym został
prócz mazi w dupie

t
eraz szósta
pełni brakuje
morderstwa

s
łońce świeci
życiodajnie
aż miło
umierać

jest i sonet



b
ył taki dwór wielkim uczuciem zwany,
z zewnątrz gładki, tak pięknie marmurowy,
ciepły, gorący, nieskażony, zdrowy,
przez inne oczy zawsze wywyższany.

w
tym dworze siedzi i bezmyślnie czeka
człek w nicości otoczeniu paskudnym.
w innym, ona, podobnie miejscu złudnym.
wypatruje na białym koniu człeka.

t
e dwory świadome drugich istnienia,
żyją swą nazwą, powtarzając dumnie,
że wejdzie ktoś do nich, nim skończą w trumnie.

c
zy sobie pisani - przecież oceniać
niczyja rola. przy największych chęciach
siedząc przy oknach, nie skończą w objęciach.

niedziela, marca 09, 2008

pięciometrowy



l
eżę w szufladzie.
z pytonem i psem.
jakiś czas potrwa zanim...
strawi
jak psa.

l
ężę w szufladzie.
z pytonem.
jakiś czas potrwa zanim...
zrozumie
co jest.

l
eżę w szufladzie.
z pytonem.
jakiś czas potrwa zanim...
poczuje
co musi.

p
yton w szufladzie.
jakiś czas potrwa zanim...
strawi
jak psa.

p
yton w szufladzie.
jakiś czas potrwa zanim...
zrozumie
co jest.

p
yton w szufladzie.
jakiś czas minie zanim...
poczuje
co musi.

pyton w szufladzie.
zdechł.

szuflada...

piątek, marca 07, 2008

deszcz życiodajnego



g
dy widzę, uśmiech.
gdy słyszę, uśmiech.
odczuwam, uśmiech.
gdy myślę, uśmiech.

ż
yciodajnej potoki
mienią się krzepkością.
cisną ostatnie soki
tętniąc swą boskością.

nie widzę, a wypatruję.
wysłuchuję, a nie słyszę.
nie odczuwam, ale czuję.
myślę. już z trudnością dyszę.

lecą pierwsze krople,
w deszcz się zmienia rzeka,
bo gdzie nie chcę, sople.
z duszy jest kaleka.

widziałem ten uśmiech,
słyszałem uśmiechem,
odczułem świat uciech.
myśl. przebita echem.

poniedziałek, marca 03, 2008

scio me nihil scire

nie!


nawet tego, kurwa, już nie wiem!


bo przekleństwa są poetyckie.