środa, kwietnia 29, 2009

teatr

to, że nikt nie widzi strachu, nie znaczy, że go nie ma.


zamknąć się dla świata, zniknąć dla społeczeństwa. to jest rozwiązanie. całkiem niezłe, więc bardzo chętnie bym to zrobił, tylko wiem, że potem bym chciał odwrócić cały ten wyimaginowany przebieg sytuacji. działania pod wpływem silnych lub słabych emocji nie są wskazane... ani zakazane. lepiej odrobinę renegocjować swoją pozycję.


pamiętasz księżyc?

czwartek, kwietnia 23, 2009

tak

wykiwałem cię.


dziś prawie nic więcej nie napiszę


bambuko.

piątek, kwietnia 10, 2009

instrumental

4:56 to live is to die i nietrafiony przykład.


na początku chciałbym zanegować koniec. bo tkwię w tej negacji przez cały czas, taki jestem, choć mówię inaczej czasami. z jednej strony mając kilo mandarynek i możliwość zjedzenia jednej, wybieram najładniejszą, a raczej taką, która swym imidżem świadczy o wewnętrznej przepyszności. zawsze może się okazać, że w momencie sięgania po nią ktoś sprząta ją sprzed nosa. i teraz co? wybieram tą kojeną? lecę według kolejki, którą - świadomie lub nie - sobie ułożyłem w głowie? niby tak. tylko jeść z myślą o tym, że jest lepsza, tylko czeka na siostrę, która wcale może jej nie tknąć....


n
ext, please...