piątek, lipca 17, 2009

dobrze, czyli źle?

źle, bo dobrze?


jak to jest? dlaczego tak jest, że fizycznie nie boli, ale oddychać jest zdecydowanie trudniej, a widziane obrazy mienią się jakby przez nie taką cienką warstwę wody? i mimo niewyspania i ciągłej potrzeby lepszej wentylacji mózgoczaszki nie mam chęci do przejścia z pozycji półleżącej do maksymalnie horyzontalnej.. i myśli wirują w głowie.. że upadam, że fallin to pieces, że rzeczywiście the best part of me was always you, że jeszcze blue october i cała masa innych z tego samego okrezu. i mimo upadania nie wiem, że mogę. ni chuja nie! inny czas... gdyby tylko to był inny czas!! byłoby zupełnie inaczej. niezuełnie. i to wszystko mi coś wreszcie uświadomiło. że nie ma bata żebym w ciągu nabliżczych dwóch lat się związał. czyli znowu przerwa? najwidoczniej tak to wypadło. gdybyś, czytelniku, mógł zobaczyć mój wyraz twarzy... dobrze, że nie możesz. istnieją jednak na tym świecie dziewczyny niesamowite. przynajmniej jedna. niesamowita dla mnie. ale ja już dla niej niekoniecznie. inne potrzeby, pragnienia... lepiej wcześniej, niż później, a ta reakcja tego dowodzi. czy mam wątpliwości w kwestii słuszności decyzji? jasne! i to niemałe. a dlaczego jednak się trzymam? a mam wybór? i co teraz? taka samotność jak dzisiaj? i co później? to samo? powód jest. i może to, że iks en lat wcześniej bym nawet tak nie pomyślał... może to jeszcze potęguje efekt. ta samolubność. nieczysty egoizm... ratują dupę albo wręcz przeciwnie. nigdy się nie dowiem. wiem, że historia to się już napisała z naszą pomocą i wiem, że pojutrze historią będzie jutro. a my piszemy teraźniejszość. a propos.. to nałogowo gram w lumines block challenge na komie. i to na tyle chaosu pisemnego na chwilę bardzo obecną. bo myśli przychodzą.. i jeszcze słów nieprzymyślanych wtrącę przy następnym włączeniu kompa.


brak formatowania zrozumiały.