lipali
upadam.
znowu brak możliwości. znów ta pierdzielona niewiedza. nie osaczać i jednocześnie działać w czasie, którego nie ma. chuja wafla. i się dziwić, że jest mi smutno...
przekleństwo. chcę się swobodnie unosić...
tylko wynik niehistoryczny.
no to dupa. znowu dupa. a może nie? a może tak... no i po prostu moja dupiata niecierpliwość... szkoda gadać. powkurzam się w środku.
no to dzisiaj wkurw, bo przewiduję remis.
Autor: Flaju o 17:59