jest i sonet
był taki dwór wielkim uczuciem zwany,
z zewnątrz gładki, tak pięknie marmurowy,
ciepły, gorący, nieskażony, zdrowy,
przez inne oczy zawsze wywyższany.
w tym dworze siedzi i bezmyślnie czeka
człek w nicości otoczeniu paskudnym.
w innym, ona, podobnie miejscu złudnym.
wypatruje na białym koniu człeka.
te dwory świadome drugich istnienia,
żyją swą nazwą, powtarzając dumnie,
że wejdzie ktoś do nich, nim skończą w trumnie.
czy sobie pisani - przecież oceniać
niczyja rola. przy największych chęciach
siedząc przy oknach, nie skończą w objęciach.