niedziela, stycznia 01, 2012

okazjoanalność

jak tam leci?


postanawiajcie, co chcecie. postanawiajcie jak najwięcej. pamiętajcie jednak, że postanowienia, które pragnie się zrealizować, najpozytywniej istnieją wewnątrz duszy i ciała, gdy mogą powstać w każdy inny dzień lub noc. to jak ze ślubem. nowa droga życia nie powinna być nowa, a decyzje formalizujące zapiski umysłu, powinny zostać jedynie formalnością. co prawda kłóci się to odrobinę z nierobieniem czegoś pod bliższą publiczkę, ale tylko trochę. bo to, że coś nie jest mi potrzebne do życia, nie oznacza, że nie będzie mi się z tym lepiej żyło. ok, ok... nie tylko o mnie chodzi, ale tutaj spokojnie mogę sobie poabstrahować, bo potrzeby, pragnienia i myśli rzeczypospolitej obojga narodów są na tyle zbliżone, że aż wspólnymi byłoby można je nazwać. tak samo siłowe wciskanie w najrozmaitsze otwory życzeń opłatkowych, a tydzień później dopychanie bardziej pijackimi ewolucjami przestrzeni opustoszałych po reakcjach wymiotnych jest jednocześnie szczere i fałszywe. tradycja każe uśmiechnąć się w dwa dni, to się wszyscy uśmiechają. rodziców się nie słucha tak jak tradycji. a czy nie fajna jest idea, abyśmy uśmiechnęli się wszyscy również w pozostałe dziewięćdziesiąt dziewięć koma czterdzieści pięć procent rocznego cyklu? z dnia na dzień życzmy sobie i wzajemnie szczęśliwego nowego dnia. bez słów.


oduczyłem się pissania. szczęśliwego nowego dnia.