niedziela, grudnia 17, 2006

radość doskonała

wiele słów dzisiaj padło. wiele słów usłyszałem, a zdecydowana większość do mnie dotarła. tylko nie umiem powtórzyć ani jednego zdania. szkoda, bo bym bardzo chciał...


chciałbym być szczęśliwy. natomiast tylko czasami mogę sobie powiedzieć zupełnie szczerze, że chciałbym być po prostu szczęśliwy, a nie szczęśliwy pod warunkiem lub w jakiś sposób. i chyba stosunkowo niewiele osób może sobie coś takiego powiedzieć z zupełnie czystym sumieniem. bo nam, ludziom zawsze na czymś zależy. oczywiście generalizuję, ale my zawsze... no dobra... w zdecydowanej większości przypadków pragniemy radości związanej z czymś. jest to całkowicie naturalne.

a ja chciałbym umieć być szczęśliwym prawdziwie, być doskonale radosnym. coś w stylu św. franciszka z asyżu. i zdaję, sobie sprawę, iż nie osiągnę czegoś takiego. mam za dużo marzeń, których nie mam się najmniejszej ochoty pozbywać. jednak niektóryh pragnień szczerze chciałbym się wyzbyć. tak dla wygody. i jeszcze nie tak dawno temu myślałem, że się udało. niestety to wszystko nie jest takie proste... jeśli coś jest priorytetem przez długi okres czasu, to nie jest łatwo... niestety...


co gorsza, moje wewnętrzne "ja" wcale nie myśli tak, jak mój umysł. i chyba wcale nie myśli. bo i nie od tego jest. czy to dobrze, czy źle? nie mam ani siły, ani ochoty, a już przede wszystkim czasu, by się nad tym zastanawiać.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hmm... A czy istnieje radość/szczęscie nie zwiazane z niczym? Tak naprawde? Mogę sie mylić, ale coś mi mówi, że zawsze i wszędzie ta radosć/szczeście będzie miało jakieś podloże...

Ja z kolei mam miliony marzeń, których nie umiem się pozbyć chociż chcę. Wpisane mam to w charakter. Wyryte w duszy. Jak to,ze lubie kawe z mlekiem i depeche mode ;]
Moje marzenia zawsze w jakiś sposób w zderzeniu z rzeczywistoscią przysparzały mi bólu.

MOje wenętrzne 'ja' od lat zyje zyciem wlasnym nie podlgajac zadnym logicznym regulom. pfff.. nikomu tego nei zycze :P