czwartek, grudnia 14, 2006

za honor?

dobra, dobra.. wiem, że wielu czytelników nie mam i z tego powodu może to wyglądać jakbym pisał sam do siebie, natomiast chyba potrzebuję czagoś właśnie takiego...


niektóre posunięcia wymagają poświęcenia. ułatwianie decyzji innym osobom nie jest, ostatnimi czasy, moją domeną, a teraz, gdy znam siebie bardziej niż kiedykolwiek i wiem, że nieświadomość jest czasami błogosławieństwem, dochodzę do wniosku, iż może czas złożyć ofiarę. by nie ranić innych. by ułatwić komuś życie. ...a ja? ja sobie jakoś poradzę. w momentach, w których nie podchodzę do życia egoistycznie, wydaje mi się, że właśnie to by się przydało najbardziej. a może po prostu boję się ryzyka?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nieświadomość jest oszukiwaniem siebie samego. Co nam przyjdzie ze ściemy? W większości wypadków chyba tylko żal, że nie potrafiliśmy stawić czoła, nie potrafiliśmy spróbować

Anonimowy pisze...

A ja się zgadzam z tym, że nieświadomość bywa błogosławieństwem. Gdyby ludzie potrafili w 100% panować nad emocjami i zawsze postępować racjonalnie, to pewnie każda informacja byłaby przydatna i wówczas nieświadomość na pewno nie niosłaby ze sobą nic dobrego. Ale dla każdnego istnieją takie rzeczy, których świadomość spowoduje, że emocje wezmą górę. Trzeba potrafić dostrzec swoją słabość i niezdolność do stawienia czoła pewnym faktom... o takch czasem lepiej nie wiedzieć.

Anonimowy pisze...

A ja się zgadzam z tym, że nieświadomość bywa błogosławieństwem. Gdyby ludzie potrafili w 100% panować nad emocjami i zawsze postępować racjonalnie, to pewnie każda informacja byłaby przydatna i wówczas nieświadomość na pewno nie niosłaby ze sobą nic dobrego. Ale dla każdnego istnieją takie rzeczy, których świadomość spowoduje, że emocje wezmą górę. Trzeba potrafić dostrzec swoją słabość i niezdolność do stawienia czoła pewnym faktom... o takch czasem lepiej nie wiedzieć.