środa, grudnia 27, 2006

taka wewnętrzna siła

poniższy tekst musiałem przeredagować troszkę, jako że był to komentarz do kilku mysli przyjaciółki.

marzenia... wraz z nadzieją i jeszcze kilkoma rzeczami są jednymi z niewielu pierwiastków, których nikt nas nie ma prawa pozbawić. własnym życiem tętnią w każdym z nas. powinny być motorem napędowym dla duszy i ciała.. dla codziennego życia.
marzenia są czymś "ponad". to jest trochę podobnie, jak z tą radością doskonałą. trzeba sobie zdać sprawę z tego, że marzeń nie można do końca precyzować, bo najprawdopodobniej się na nich zawiedzie, co nie znaczy, że nie można marzyć o czymś konkretnym, materialnym. zazwyczaj zbytnio precyzujemy w głowie te duchowe marzenia... i wtedy dotyka nas ból. i to tylko dlatego, że chcemy tego nagle, już, zaraz i w każdej chwili. i konkretnie. nie tylko miłośći i radości, ale miłości do kogoś konkretnego, radości z konkretnego powodu. sam nie wiem do czego to wszystko dąży, ale przyjmuję te reguły życia. chciałbym by z miłością, nadzieją, radością i właśnie marzeniami było inaczej. łatwiej. tylko wiem że nic nie zrobię. nie zmienię mechanizmów życia. ostatnio, jak je troszkę dokładniej poznałem, zacząłem się z nimi tylko godzić.
takie właśnie jest życie. trzeba cieszyć się z wszelakich sukcesów, a przede wszystkim pokornie przyjmować to, co nam nie los... lecz my sami i nasze życie przyniosą. a to my właśnie często jesteśmy najbardziej nieprzewidywalnym ogniwem tej całej układanki. a raczej klocków lego. bo na podstawie tych części, które w pewien sposób dostaniemy, sami budujemy siebie. w końcu mamy wolną wolę w pewnym zakresie.

...i mamy też marzenia. do nich dążymy. zgodnie z sumieniem. nikt ich nie odbierze.

1 komentarz:

Arashy Asseline pisze...

odbierze. rzeczywistosc. i ludzie. swiadomie czy nieswiadomie, chcacy czy nie - to juz nie wazne.