wtorek, stycznia 01, 2008

i shot the sheriff

opustoszały od chwili. jednak się myliłem. byłem przed czymś więcej, niż po. "oh, man. crazy shit, man, crazy duckin' shit."


jestem niesamowicie ciekawy jak by to było. czy właśnie tego szukam? oprócz oczywistości, czy cała otoczka jest tą, z którą chcę mieć styczność? got no idea. może kiedyś się okaże. oby. ale teraz to była jedynie jedna z maksymalnie trzech myśli, które ujrzały swój kształt przeglądając się w rzeczywistości dzisiejszej. pogadam jutro. może.


wg pani z mięsnego stanowiska jubilatu podobno jak jest niedobrze, to dobrze cole wypić. testujemy.