bez nazwisk proszę.
czas radości. alleluja.
są święta. mimo tego, że przed chwilą była u mnie rodzinka, jakoś czuję się samotny. jakoś brak mi ludzi, rozmów o wszystkim i o niczym. a tak serio najbardziej brakuje mi czegoś innego. tylko tego akurat mieć nie mogę, a jak mam to nie potrafię utrzymać. taki już jestem. jakoś nie imają się mnie rzeczy, na których zależy mi najbardziej i... już się do tego zdążyłem przyzwyczaić. ale dalej zależy. i będzie. zawsze. dzięki temu przede mną odsłaniają się inne opcje poprowadzenia życia. i coś czuję, iż wypadałoby wykorzystać te możliwości, o których zwykły obywatel może pomarzyć. nie wiem, czy za to dziękować, ale wiem, iż nie należy rozpaczać.
nie da się tęsknić za czymś, czego się nie doświadczyło. można tylko żałować, że nie miało się możliwości...
właśnie się przeraziłem, jak łatwo mogę przejść z jednego do drugiego, pozornie niezwiązanego z poprzednim, tematu i się nie zorientować, że to zrobiłem :)