czwartek, sierpnia 05, 2010

zero filozofii

217 dni, czyli jakieś 5200 godzin.


rozumiem. nie mam więcej pytań pośrednich albo bezpośrednich, więc to mnie różni z tym chłopcem sprzed lat, jak również z tym sprzed tygodnia. rozumiem i to zamyka przede mną drzwi. a może za mną?? wiem, co czuje i jak się czuje. dzięki temu rozumiem, znam jej powody i - co najgorsze dla mnie - zgadzam się z nią. dopuszczając logikę do uczuć, wypaczam pojęcie bólu, przeistaczając go w coś, czego jeszcze nie zaznałem w swym może krótkim, ale zbyt uczuciowym życiu. nie jestem w stanie zadać pytania, na które nie umiem odpowiedzieć. uczucie szukania pytania, a nie odpowiedzi, jest szalenie dziwne. co więcej, prowadzi do uzmysłowienia, że takie samopoczucie jest kwintesencją bólu i nie jestem w stanie określić, czy jego komórką macierzystą, czy środkiem. w każdym razie jest w nim spokój tak przeze mnie pożądany, a cokolwiek jest w stanie mnie z tego punktu równowagi wybić. czy to pytanie taty "jak to?", czy słowa mamy "ktoś tam jest dla ciebie", czy sms pełny szczerości od... to wszystko sprawia, że się odwadniam. także proszę Was wszystkich... nie pytajcie mnie jak się czuję - to widać. wiem, że się przejmujecie mniej lub bardziej i chcę, byście wiedzieli, że to niesamowicie doceniam. jesteście wspaniali. nie mówcie też, że to była zła dziewczyna. była i jest wspaniała, to nie ulega wątpliwości. wiem, że zdania typu "i tak była głupia/brzydka/niestabilna" pocieszająco same potrafią się cisnąć na język. otóż w jakim świetle to mnie stawia? byłem z nią siedem miesięcy, a dodatkowe pięć ją poznawałem. przecież nie zgłupła z dnia na dzień! (zajęło jej to dwa miesiące:P żart!) jest bardzo mądrą osobą, w której znalazłem wszystkie cechy, które są dla mnie ważne w dziewczynie, a nie musiałem przykładać się do tych poszukiwań. mimo bólu, jakiego doznałem z jej strony, nie pozwolę, by ktoś o niej źle mówił, bo kłamstwo to zło, a dodatkowo bodzie centralnie we mnie. pokazała mi, jak szczęśliwy mogę być i przekonała do tego, że priorytety mogą się zmienić nawet, jeśli zarzekam się, że nie ma na to szans. a to jest bardzo ważna lekcja.


wynik to wynik, ale gdy nie ma go oficjalnie, to się nie liczy. to, co powiedziała, zostanie między nami, bo przecież... oficjalnie.