czwartek, listopada 13, 2008

a i owca cała

a co by było gdyby... i jak na zawołanie:) a wilk jest niczego sobie! w pół-swojej skórze. w pasy.


komplementy powiedziane wprost tracą urok? hmm... no niezbyt. to, że nie trwają jako sama swoistość siebie, to jestem w stanie się zgodzić, ale urok działa, czar panuje, co naprawi to popsuje. nie. to tylko rym. wymawiając komplement znaną matematykom zasadą nie-wprost, zmodyfikowaną o łatwość przyswajania podświadomego w każdej sytuacji i, czasami, mały delay trigger, sprawiamy, że zachowanie obiektu komplementowanego jest mniej przewidywalne, a co za tym idzie, mniej możemy się dowidzieć z jego następstw. konfrontując zaś kogoś ze słowami, nawet bez kontaktu stricte fizycznego, jesteśmy w stanie określić rodzaj reakcji, a co za tym idzie, drobnymi zabiegami kosmetycznymi jesteśmy w stanie świadomie pokierować nieświadomą ofiarę do kolejnych pomieszczeń szatni, w których sama zdejmie kolejną warstwę. należy pamiętać, by w każdej chwili mogła ubrać ją z powrotem bez podejrzeń, iż ją w ogóle w całości zdąrzyła zdjąć. co więcej, my już wiemy, co jest tą kolejną skórą, więc nie zależy nam, by dalej obiekt czuł się zbyt nagi. zaspokajamy jego potrzeby. i jest nam za to wdzięczny.


brzmi. tak samo, może lepiej. ale to pewno poprzez swą narodowość i całą błyszczącą, lecz ciemną wewnątrz akustykę.