niedziela, listopada 23, 2008

kto ma zapałkę?

nic go to nie obchodzi. to dlaczego tak to wykrzykuje i rozpaczliwie pragnie, by wszyscy uwierzyli w jego słowa?


nic się nie liczyło. uśmiech pełny. nie podejrzewałem, że będę się tak cieszył na widok swobodnie spadających delikatności. aleje zamarzły w ciszy, a właściwie to całkowicie zniknęły. nikogo. nicość wczesnym popołudniem. i patrząc w górę, szedłem dalej marząc sobie o tym, o czym marzy mi się najlepiej. to wczoraj. a dziś? wiało i sypało. i znowu wyobraźnia zadziałała podpowiadając mi góry. te konkretne, których nie znam. na które czekam od lat. jeszcze chwilka... i złapiemy motylka.


jest coś bez czego nie pójdę spać. po prostu lepiej mi się po niej zasypia. spokojniej. z rozmarzonym uśmiechem. czekam na kolejne...