poniedziałek, listopada 17, 2008

soooo

w niewielkich ilościach zjem wszystko, co dobre.


jakiś własny styl. dziennikarzem muzycznym nie jestem, ale może to i lepiej, bo dźwięki odbieram inaczej. dlaczego... zakochałem się. początek bajeczny. kilka sekund marzeń. a potem słowa. permanentne. coś, przy czym mam zamknięte oczy i działa na (viva natalia) imaginację. to, że sam niektóre fragmenty widziałbym lepiej w nieco prostszym świetle, nie znaczy, iż mam zamiar otworzyć wzrok na to całe wszystko, co obok się dzieje lub nie. widzę szare obrazy. widzę cały film jakby... takty, które wyzwalają we mnie emocje. niestety wykonawczyni nie znam jeszcze na tyle, by powiedzieć, w jakim stopniu jej emocje są grą, która jej towarzyszy.


inny początek... "dobra"... bo lubię wielokropek, szept i ciszę.