niedziela, lutego 20, 2011

stek wulgaryzmów

średnio dopieczony, a jednak zachęcający duszę do ponownego spróbowania.


kolejne zdanie będzie się przewijało jeszcze w przyszłości, bo ma swoją kontynuację. mam w głowie obraz najwspanialszy z wyboru, jaki przede mną został postawiony. chciałbym umieć opisać tańczący na lekkim wietrze śnieg. płatki śniegu. wierszem? jakoś myśl o tym dodaje bezuczuciowości do wilgotnienia oczu. wszystko to pasuje do nastroju tysięcy słów przeze mnie przeczytanych ostatnimi czasy, choć nie wiem, czy takie właśnie odczucie było zamierzonym efektem autora. ciekawi mnie, kim w tej książce mógłbym być. chciałbym wiedzieć, jakie cechy przechyliłyby szalę wielostronnej wagi w kierunku której osoby. dobrej, złej, naiwnej, pobocznej lub półzłej. sam nie jestem w stanie obiektywnie odpowiedzieć na to pytanie, a wszyscy, którzy mogą, pojechali sobie. albo ja pojechałem. czyli kwestia zakończona, co daje możliwość rozpoczęcia kolejnego bajkowego wątku ze znakiem zapytania. jaka byłaby moja magiczna właściwość, gdybym stał się zimnym? który zmysł z istniejących lub też nie do końca wyimaginowanych byłby tym pomagającym w manipulacji - widniejącą dla większości w oddali - cienką granicą pomiędzy dobrem, złem, a koniecznością? ciekawość, która nie zostanie zaspokojona. a może...


wiele zmysłów się dla mnie liczy. bom zmysłowy:)